poniedziałek, 11 sierpnia 2014

11: Nie odpuszcze sobie ciebie.

Harry
-Nie zrozum mnie źle, Harry, ale jest dla mnie za wsześnie na związek.
-Nie, nie rozumiem dlaczego! - uniosłem się trochę - Całujemy się, przytulamy, trzymamy się za ręce! Robimy to, co inne pary! Dlaczego więc nie możemy być parą?
Nie odpowiadała przez dłuższą chwilę. -Robimy to kiedy jesteśmy sami, lub w otoczeniu twojej rodziny. Jak zobaczyłeś moją kuzynkę w domu, to od razu stałeś się inny. Nie chcę być dziewczyną w ukryciu, zrozum.
Westchnąłem.
-Daj mi szansę, a pokaże ci, że się ciebie nie wstydzę.
-Za dużo wymagasz, Harry. - mruknęła i wtuliła się w moje ramie.
Ciągle odtwarzałem w głowie słowa, które mnie trochę poraniły. Musiałem jej pokazać, że mi zależy i nie jest zwykłą dziewczyną. Nie rozumiem nadal jej zachowania. Dzisiaj pocałowała mnie pierwsza.
-Dajesz mi sprzeczne sygnały - mruknąłem kiedy wchodziliśmy do restauracji, kupić lody - Jakie chcesz gałki?
-Miętową i czekoladową - mruknęła. Chyba była lekko wkurzona.
-Dwa razy poproszę - powiedziałem w stronę kasjerki.
Chwilę później otrzymaliśmy nasze zamówienia. Wyszliśmy na zewnątrz. Zajeliśmy jeden stolik. Oparłem się łokciami o stół.
-Jakie sprzeczne sygnały, Harry? - zapytała, gdy oparła się plecami o krzesło.
-Wczoraj odmawiasz związku, dziś piwrwsza mnie całujesz. Nie czaję już tego.
-Znasz moje zdanie, nie chcę związku.
-Jesteś lesbijką? - lekko się uśmiechnęła na to zdanie.
-Nie - zachichotała - Przyjaciele?
-Przyjaciele? - zapytałem zawiedziony.
-Z benefitami - otworzyłem szeroko oczy na jej słowa.
-A co będę z tego miał? - wzruszyła ramionami - Ale wiesz, że tacy przyjaciele, uhm, są od seksu, prawda?
-Harry, nie zależy mi na stracie dziewictwa z kimś wyjątkowym - wstała od stołu - Idziesz?
-Chcesz, żebym odebrał ci dziewictwo? - zmarszczyłem brwi, nadal nie wstałem od stolika.
-Ta, chcę tego spróbować - powiedziała.
-A ja chce związku! - wstałem od stolika.
-Czemu? Czemu ci tak na tym zależy?
-Zależy mi na tobie! Nie widzisz tego? Zabieram cię na spacerki i inne gówienka, żeby pokazać, że nie jesteś mi obojętna! Lubię cię dużo bardziej niż inne dziewczyny! Nie widzisz tego? Nie odpuszczę sobie ciebie! Nie potrafię! - podeszła do mnie i patrzyła prosto w oczy - Nie chce ślubu, chce po prostu spróbować w związku, pierwszym prawdziwym związku.
-Okej - zmarszczyłem brwi - Zgadzam się.
-Będziesz moją dziewczyną?! - prawie wrzasnąłem.
-Tak, Harry - uśmiechnęła się i pocałowała mój policzek - Czekałam aż się otworzysz i powiesz co ci leży na sercu.
Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Podpuściłam cię - uśmiechnęła się dumnie.
*
Poniedziałek nastał szybko, pojechałem rano po Aby. Była gotowa i od razu wsiadła do auta. Z wielkimi uśmiechami kierowaliśmy się do szkoły. Gdy zaparkowałem, wysiedliśmy z auta, a ja od razu chwyciłem ją za rękę. Chciałem pokazać wszystkim, że jest moja. Przekroczyliśmy próg szkoły, a ludzie zaczęli szeptać między sobą. Podeszliśmy do grupki naszych znajomych. Wzrok Zayna od razu powędrował na nasze splecione palce.
-Jesteście razem? - zapytał, a ja dumnie pokiwałem głową na tak i objąłem ją ramieniem. Mia wydawała się być zazdrosna. Summer też nie wydawała się być zadowolona.  Reszta grupy miała obojętne to czy jesteśmy ze sobą czy nie. Tylko Louis jedyny życzył nam szczęścia. Na przerwie obiadowej Abigail siedziała na moich kolanach i jadła sałatkę.
-I tak pewnie niedługo zerwią - odezwał się Zayn.
-O to się nie martw, Malik.
Abigail zdawała się w ogóle nie przejmować słowami chłopaka.
Do naszego stolika podeszła jedna z szarych myszek.
-Uhm, Harry? Pani Smith każe wam przypomnieć, że po lekcjach jest próba.
Pokiwałem głową i podziękowałem. Abigail po chwili zeszła z moich kolan i powiedziała, że idzie to łazienki. Summer poszła z nią.
-Poznałem kogoś - odezwał się Louis - Jest z collegu.
-Chłopak czy dziewczyna? - zapytał Liam.
-Dziewczyna, nazywa się Eleanor.
-Dziewczyna z collage'u! Zaszalałeś Tomlinson!
-Leci na ciebie? Dobra w łóżku? Zrobiłeś to w końcu? - pytał jak wściekły Niall.
-Zamknij się - warknął i spłonął rumieńcem.
-Louis w końcu zamoczył! - wrzasnął Liam.
Śmiałem się i poklepałem Louisa po placach.
-I jak było? Lepsze od masturbacji, nie?
Chłopak tylko pokiwał głową i zakrył twarz.
-Nie mówcie nikomu, dobra? Zwłaszcza ty, Niall.
Pokiwał głową i zajął się swoją kanapką.
-Ej, o jakiej próbie gadała tamta laska?
-Smith wzięła mnie do przedstawienia, nie chciałem tego, ale powiedziała że obleję półrocze, a to nie byłoby fajne. Zamiast roku w tej budzie, siedziałbym tu jeszcze  dwa lata.
Zgodzili się ze mną.
-Przychodzicie w środę na mecz? - odezwał się Niall.
-Właśnie! Kończymy sezon! Musicie być! - ekscytował się Louis.
-Gdzie musimy być? - zapytała Summer gdy usiadła obok swojego brata. Aby stała, trzymając dłonie na moich ramionach.
-Na meczu, kończymy sezon - mruknął Niall.
-Ja będę, a ty Abigail? - spytała.
-Ta, myślę, że też. Skoro Harry gra. - wzruszyła ramionami, a Niall wybuchnął śmiechem. O nie, zaczyna się. - Co? - zapytała ze śmiechem.
-On? - zapytał przez śmiech - Trener nie pozwolił mu być w drużynie, bo powiedział, że jest zbyt niezdarny.
Spuściłem głowę. Śmiałem się na to wspomnienie.
-Byłeś zbyt niezdarny, żeby w to grać? - zapytała nachylając się nade mną. Pokiwałem głową.
-Totalnie nic mu nie wychodziło - mówił Louis - O wszystko się przewalał, a jak miał kopnąć to piłka leciała w drugą stronę.
-Och, czemu mi o tym nie powiedziałeś? - spytała kładąc głowę na moje ramię. Wzruszyłem ramionami - Chętnie bym się pośmiała.
Nasze żarty przerwał nam dzwonek, oznajmiający, że zaraz będzie lekcja.
*
-Ale pani Jones!  - powiedziałem patrząc na scenariusz.
-Żadnego "ale" Alexandrze! Zrobisz projekt z Molly, albo spotkamy się na letniej szkole! - walnęła ręką o stół przy którym siedziałem.
-Dobra dzieciaki! Na dzisiaj koniec - odezwała się Smith - Spotykamy się jutro, postarajcie się czegoś poduczyć.
Spakowałem scenariusz do plecaka i czekałem na Abigail.
-Idziesz do mnie?  - zapytałem, a ona pokiwała głową na tak.
-Nie mam nic do roboty.
Złapałem ją za rękę i wyszliśmy.
Mknęliśmy ulicami, samochodem mojego taty i śpiewaliśmy piosenki z radia.
-Masz świetny głos jak śpiewasz - powiedzieliśmy równocześnie. Potem wybuchnęliśmy śmiechem.
Kilka minut później, siedzieliśmy na hamaku w moim ogrodzie przeglądając scenariusz. Głowa Abigail oparta była o moją klatkę.
-Sporo tu pocałunków - mruknąłem.
-Mówiłam, że są gorące sceny.
Zaśmiałem się i położyłem dłoń na jej biodrze.
-Wiesz, ubierasz się dość odważnie, jak na osobę która.. no wiesz co robi.
-Ubieram się tak, żeby ludzie nie pomyśleli, że coś jest nie tak i żeby nie wpieprzali się w moje życie.
-Rozumiem, gdybym wtedy w łazience tego nie odkrył to to w ogóle by mi przez myśl nie przeszło.
-No właśnie.
-Obiecaj, że tego nigdy już nie zrobisz.
-Dobrze. Obiecuję.